wtorek, 30 lipca 2013

XII

Sora&Alex

안녕

Jak minęło wam tych kilka dni ? Mi wspaniale. Mogłam wreszcie pojechać na kilka dni do Seoula. Upragniony odpoczynek u kochanego dziadka. Kocham to miejsce.
Wspaniale się tam czuje. Alex zresztą też. Zabrała ze sobą Marco a ja wreszcie mogłam spotkać się z Lee.

Mimo wszystko trzeba było wrócić do pracy. Koniec laby.

Obawiałam się że pierwszy dzień po dłuższej przerwie będzie bardziej meczący. Musze przyznać że nie było tak źle ale ( tak zawsze jest jakieś " ale " ) czułam się jak na jakimś poligonie. Czemu ?

Nasz pracodawca ma w posiadaniu specyficzne armaty do których ładuje się kapsuły, naboje( jak kto woli) które są wystrzeliwane prosto w niebo. Naboje to tak naprawdę sprężone powietrze pod ogromnym ciśnieniem. Po wystrzale powoduje ono rozwalanie chmury.

Zbliżała się burza więc trzeba było użyć zacnego sprzętu. Dźwięk takiego wystrzału jest porównywalny do wybuchu armat wojskowych.w czasie wojny. Jeszcze ten świst który temu towarzyszy. Nieprzyjemne doznanie.  Musiałyśmy przeżyć w takim hałasie 4 godzina.

Oprócz tego to nie ma nic szczególnego na co mogła bym zwrócić uwagę. Więc to chyba koniec narzekania : )

Za jakiekolwiek błędy przepraszam. Nie mam aktualnie czasu na sprawdzenie. ^.^"

Miłego wieczoru :*

나는 인사 Sora

czwartek, 25 lipca 2013

XI

Tu Alex&Sora

Dobra. Sora się załamała a ja się zakochałam. Obie jesteśmy w dupie. Znowu wolne. Do poniedziałku. Wróciłam na chwilę do domu. Już tęsknie za Marco. Napierdalam ten post dopóki jestem wystarczająco trzeźwa. Nie ma to jak kochać chłopaka, którego się nie zna. Rymy składam jak Miskiewicz Adam <3

Chyba zacznę pisać wiersze.

Czy ktoś te nasze wypociny wgl czyta?

Halo? Policja? Przyjedźcie na blogspota.

Pierdolony obóz pracy. Trzeba spiąć dupe i zacząć pracować. Czas coś zarobić. Chce torbę LV <3

Alex

wtorek, 23 lipca 2013

X

Sora&Alex

Okropny dzień.

Wszystko mnie boli, jestem chora, mam mdłości jeśli widzę te fioletowe bubki.
Pogoda jest do niczego co powoduje smętne samopoczucie.

Więcej się nie dowiecie, bo więcej się nie wydarzyło.
Mam po postu dość.



Sora : (

poniedziałek, 22 lipca 2013

IX

Alex&Sora

Cześć. Today is the next day of our work. I'm fucking tired. 

Pierdolić to gónwo* Jebane granatowe bobki. Miliony, albo odwrotnie totalne zero. Pierwsze pole. Stoisz godzinę przy jednym krzaku. Jedną. Jebaną. Długą godzinę. Stoisz i zbierasz. I stoisz. I zbierasz. I dalej stoisz. I dalej zbierasz. Ludzie Cię wyprzedzają Ty stoisz. Bo trafiłeś/aś na jeden obesrany krzak z bobkami wielkości paznokcia. 

'Kontrolerzy' chodzą i sprawdzają czy na pewno wszystko zostało wyzbierane. Jeśli nie. To zapierdalasz w podskokach na koniec rządka i zbierasz tą jedną, jebaną bubkę. Mam tego dość. Nie jestem panienką do wykorzystywania. To ja mam mieć profity z tego że cokolwiek robię. Tak. Tak ma być. Nikt nie ma prawa mi nic kazać!

Na domiar złego Sorze zachciało się wody i uczynny pan z wozu, kurwa rzucił wodę w moją stronę! Krzycząc łap! Pojebało go?! Nawet nie wiedziałam skąd leci. Tylko poczułam ogromny ból w ręce. Super. Świetnie. Zajebiście. 

Tyle na dzisiaj, bo mam ochotę kogoś rozszarpać.

Alex

niedziela, 21 lipca 2013

VIII

Tu Sora & Alex

Niedziela. Dzień odpoczynku od wszelkich prac niekoniecznych. Dzień leniuchowania. Dzień który dla mnie był zawsze mile wspominany. Ehhh .... Najwidoczniej musi być ten pierwszy raz.. Moje przyzwyczajenie ( muszę przyznać że nie mam ich dużo ) legło w gruzach i nic po nim nie zostało. Jak domek z kart.

Dzisiejszy poranek był bardzo chłodny, ponury i samotny. Al wróciła wczoraj do domu aby załatwić kilka spraw. Ja zostałam. Nic mnie do domu nie ciągnęło.

Po południu miałam gości. Średnio za nimi przepadam. Czemu? Są to ludzie chamscy, pyszni, mało delikatni i taktowni. Uważają się za bóstwa i myślą że wszystko im się należny. Nienawidzę takiego typu osobników.
Zapytacie: to dlaczego utrzymuje z nimi kontakt?
Odpowiedz jest prosta. Jest to rodzina mojej babci. Nie chcę jej ranić dla tego wole znieść tych gburów. Tak było zazwyczaj. Kiedy przyjeżdżali to przytakiwałam na wszytko co mówią, robiłam to co mi kazali. Przyzwyczaiłam się już do tego w ich towarzystwie. Lecz dzisiaj . . .. Przegięli. Nerwy mi puściły.
Wstałam bez słowa od stołu. Podeszłam do glinianej miski gdzie trzymane są kluczyki od auta. Zabrałam je stamtąd. Wsiadając do samochodu trzasnęłam drzwiami i ruszyłam tylko dla siebie znanym kierunku.

Po 3 godzinach wróciłam. Opanowałam cię. Kiedy wyszłam z samochodu okazało się że mój młodszy brat znów ma problemy ze swoją dziewczyną. Szlak mnie już wtedy wziął. Mimo wszytko pogadaliśmy trochę. Kiedy wróciłam do domu dostało mi się za szarżowanie samochodem po podwórku O.O

Dzisiejszy dzień jest do niczego! Czekam tylko aby Al przyjechała. Później będzie lepiej.


Życzę wam abście dobrze spędzili te popołudnie.


Pozdrawiam, Sora.

sobota, 20 lipca 2013

VII

Tu Alex & Sora

Koniec sielanki. Praca. Pierdole. To nie praca. To obóz, ale to już wiecie. Znowu nie spałyśmy do północy. Nawet później, ale już nie patrzyłam na godzinę. Maraton filmów z Piratami z Karaibów <3 było warto.

Jutro wolne. W końcu niedziela. Nie mam ochoty w ogóle nic robić. Najlepiej poszłabym się napić i napalić. Do miasta nie zdążę pojechać. Wciąż brak prawka. Jest to maksymalne ograniczenie.

Nic mi się nie chce. Chyba zrezygnuje z tego zarobku. Gdy muszę wstać rano myślę tylko o tym jak tu szybko wrócić. To nie praca dla mnie, jestem stworzona do wyższych celów.

 Jedyne co dobre, to to że już nie potrzebuje chodzić na solare. Jestem mega opalona. Prawie czarna. Tak jak zawsze chciałam.

Nie mam dzisiaj humoru do pisania. Jutro będzie lepiej ;)

Miłej nocy,
Alex

piątek, 19 lipca 2013

VI

Sora i Alex

Drugi i ostatni dzień wolnego.
Pierwszy raz w życiu miałam ogromną ochotę pobiec do pracy i przepracować nawet 13 h. Oby tylko nie patrzeć na twarz tego kogoś. Niedobrze mi na samo wspomnienie o nim. Nie tylko mi. Al też go nie trawi. Gdybyście zobaczyli jej minę. Ta są bezcenne chwile.

Dzisiejszy dzień minął nam bardzo deszczowo. Mimo wszytko nie narzekamy. W szczególności Al. Mogła dziś spędzić trochę czasu z Marco. Spotkałyśmy go w czasie przejażdżki rowerowej. Kidy się rozpadało to dostałyśmy nieodmowne zaproszenie aby do niego pojechać i zaczekać aż się rozpogodzi. Z naszej strony nie było żadnego sprzeciwu. Z reszta kto by odmówił przystojniakowi który ma wzrok jak u szczeniaka ? No własnie : ). Marco nie jest jak lalusi który bardziej przejmuje się swoim wyglądem niż niejedna dziewczyna lub niewiele mu brakuje do wyglądu dziewczyny. Fajny, inteligentny, przystojny i umięśniony z niego chłopak a przede wszystkim nie udaje kogoś kim nie jest i ma osobowość. Zapomniałam wspomnieć, robi przepyszną herbatę. Żałujcie że nie mogliście jej spróbować. Była wyśmienita.

Posiedziałyśmy u niego chyba z 5 h w tym czasie rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Nie będę zdradzać jakich : P. Trochę prywatności musi być.

Wróciłyśmy do domu. Alex padła od razu na łózko i zaczęła dziwnie chichotać. Zaczynam się trochę obawiać o jej stan umysłowy bo nie od dziś wiadomo że miłość to uczucie które nie jednego doprowadziło do szaleństwa. . . .  Zresztą chyba nie mam się o co martwić, ona nie może być bardziej szalona niż jest. Dlatego tak dobrze mi z nią : )

Dobra to na tyle. Większość dnia jest wielką tajemnica. : )

Trzymajcie się.
Pozdrawiam Sora



czwartek, 18 lipca 2013

V

Tu Alex&Sora

DZIEŃ WLNY!!
Tyle wygrać C: Po tylu dniach. Po tylu punetkach. Po tylu skrzynkach. W końcu wolne!

Skoro wolne, to spałyśmy do 13. Był to piękny sen. Śnił mi się Marco. Taaaak Marco <3 Najprzystojniejszy, najmilszy, z pięknym ciałem i przede wszystkim! Białymi, czystymi zębami. Omatko. Jak go zobaczyłam.. od razu wiedziałam, że to ten. Tyle o mojej miłości.

Po długim i pięknym śnie. Wstałyśmy by iść na zdjęcia. Oczywiście ja pozowałam a Sora była za aparatem. Efekty może będą w krótce. Chodź.. no nie wiem, zalezy czy będziecie chcieli widzieć nasze efekty pracy ;)

Dzisiaj jestem o dziwo baaardzo miła. Sarkazmu się pozbyłam po starciu z pewnym osobnikiem płci męskiej. Tak. Przyłazi tutaj do nas. Nie ma nic w nim pięknego. Wkurwia mnie strasznie. Myśli, że jest taki świetny. Mądry. Zabawny. A tu psikus. Alexa daje mu popalić :3 . Ciesze się, że w końcu trafiłam na osobnika godnego siebie. Do ironicznych, sarkastycznych rozmów. Raczej burknięć niż rozmów. Zawsze coś.

Tyle chyba ode mnie na dzisiaj. Granatowe gónwo* odmienia ludzi ;) Chyba na dobre. Sor się nie skarży.

Miłej nocy
Alex : *

Problem

Przepraszamy.

Z powodu problemów technicznych wczoraj nie mogłyśmy umieść żadnej noty.
Sprawa została pomyśle rozwiązana ( jak widać).
Dziś będziecie mogli przeczytać nowego posta. Serdecznie zapraszamy.
Do tego czasu życzymy wam miłego wakacyjnego wypoczynku.



Pozdrawiam Sora.

wtorek, 16 lipca 2013

IV

Tu Sora i Alex 

Kolejny dzień z cyklu goń za marzeniami ale, uważaj aby się nie wpierdolić w bagniste pole.

Poranek jak zwykle szary, ponury i do dupy. Mimo wszystko chyba się już przyzwyczajamy do tego.
Godzina 6 a na polu nikogo nie ma o.O Po 30 min postanowili nas łaskawie poinformować że, jest zmiana pola i musimy zapierdalać na drugi koniec plantacji. Bosko. Dzień bez porannego spaceru o długości 2 km z tobołami w deszczu jest dniem straconym wedle naszych kierowników. Taaaa

Po zebraniu zaledwie kilku punetek informują nas o  powrocie na poprzednie pole. Kurwicy można dostać na miejscu!!!

Zachodzimy zrezygnowane a tam . . . sodoma i gomora. Krzaki 6 razy większe od nas a na nich ni w chuja bobki. Mimo wszytko przedzieramy się prze ten gąszcz.
Poranione nogi i ręce nie stanowią tam większej sensacji. Kiedy patrze na ramie to już nie rozróżniam czy to krew czy rozpłaszczona bubka.

Jeszcze na domiar złego pogoda jak wiosna na Syberii. Tylko zamiast śniegu pada tu na okrągło deszcz.

Mimo wszystko nie mogę powiedzieć że ten dzień był okropny od początku do końca. Po godzinach popołudniowych zaczęła nam odbijać faza. Śmiałyśmy się nie wiadomo z czego. Alex zaczęła się nawet oświadczać dla jednego z krzaków. Ja natomiast turlałam się po ( dzięki bogu ) wyschniętej trawie, nie mogąc opanować śmiechu. Ludzie się na nas dziwnie patrzyli a my śmiałyśmy się im w twarz. Ehhh to chyba objawy zbyt dobrego dotlenienie.

Poznałam dwa ciekawe aspekty dzisiejszego dnia. Pierwszy : Pole na którym zbierałyśmy należy do pewnego Jegomościa którego nikt nigdy na oczy nie widział. Podobno kiedyś miał wypadek i ma zdefektowaną połowę twarzy. Wstydź się wyglądać na światło dzienne. Trochej jak z upiora w operze. Tylko on nie porywa dziewic w których się zakocha. Tylko powstaje pytanie... skąd to wiedza skoro nikt go nigdy nie widział ?
Jeśli chodzi o miłość hihi to po drugie : ALEX SIĘ ZAKOCHAŁA !
Musze przyznać przystojniak z niego : ) Może coś z tego wyjdzie ? : ) Kto wie : )

Na tym dobrym wydarzeniu kończę. Jeszcze raz zachęcamy was do pisania komentarzy. O wiele lepiej patrzeć że też macie jakieś opinie a nie tylko czytacie bezmyślnie i przełączacie na coś innego.
Grzecznie proszę. Skoro poświęciliście chwile na przeczytanie tego to jeszcze kilka sekund was nie zbawi na zalogowanie się ( lub jeśli nie macie gmalia to założenie ) i dodanie komentarza.
Z góry dziękuję tym który się odważą i napiszą.

Miłego wieczoru :*

poniedziałek, 15 lipca 2013

III

Tu Alex&Sora

Kolejny dzień w obozie. Dzisiaj powinni nam płacić na przebyty dystans a nie za kg. Najpierw spod chłodni zabrałyśmy się fartem jeepem z jakąś dziewczyną i jej tatą. Potem już nie było tak dobrze, bo musiałyśmy przejść przez 3 błotniste pola. Każde wielkości boiska do futbolu amerykańskiego!

Gdy już w końcu cudowne, zajebane szefostwo się zdecydowało na który najbardziej zjebane pole nas wysłać to był już 10! I jak miałam wyrobić swoją normę 20 punetek?! Potrzebuję na to co najmniej 10 h, bo moja przerwa trwa 2 x po 30 min a nie 1 x po 30 min. Tak się nie da.

Nie wiem ile zarobiłam. Mam już na swoim koncie. Aż! 63 punetki! To mega dużo. Biorąc pod uwagę, że nigdy nie pracowałam fizycznie. Tia..

Na polu 'zakrytym' nazwanym przez szefostwo 'krainą borówek' (noż kurwa ich mać, co za debil takie nazwy wymyśla, trzeba być psychicznie chorym) mogliśmy doświadczyć licznych wodospadów. Było by przyjemnie. Nawet bardzo przyjemnie oczywiście w innych okolicznościach (if you knew what i mean ;) ).
Niestety ni stąd ni zowąd, nagle stawałaś się (bądź stawałeś C:) mokry. Jest zimno. Masz gęsią skórkę. Ludzie Cię wkurwiają. Czasem jak na nich tak patrzę to myślę czy przypierdolić im krzesłem czy owinąć drut kolczasty wokół szyi..

A jeśli już o drucie kolczastym mowa to patrzcie:


Tak. Drut kolczasty na polu. Żebyśmy nie spierdolili. Czułam/czuję/będę czuć się jak na zesłaniu na przymusowe roboty. Czyli robisz co ci każą, ale i tak robisz tak by mieli po dupie..

Zapomniałabym! Rano szliśmy kupkami na na te pole. Jak stado nierozumnych ludzi. Jak bydło na rzeź. Jakbyśmy dostali dożywocie na sybirze... Nie wierze w to co się dzieje w tym kraju. Trzeba z niego jak najdalej spierdalać.











niedziela, 14 lipca 2013

II

Tu Sora i Alex

Kolejny dzień pracy. Traktują nas jak stado mrówek i zaprzęgają do ciężkiej harówy od świtu do zmroku Powoli zaczynamy się przyzwyczajać. Nie mamy już nawet nadziej na leprze traktowanie. Mówi się że nadzieja umiera ostatnia ... Taaa. W naszym przypadku to spierdoliła ona w momencie naszego wkroczenia na plantacje gdzie rośnie znienawidzone przez nas to COŚ =.=

Pochmurny poranek. Może zacznie padać deszcz. Oby zaczął padać. Błagam!!!!!!!!!!!!!!!
Alex jeszcze śpi =.= Ta to ma dopiero mocny sen... zazdroszczę.
Patrze w lustro . . . koszmar. Brak mi słów na swój wygląd.
Obie wstajemy, jemy śniadanie i jedziemy na katuszę.

Jesteśmy na polu od jakiś, yyyy 7 godzin? Szlak mnie trafia! Ma dość! Jeszcze kurwa chodzą i sprawdzają czy wszystko zebrane. Jeżeli znajdą choćby jedną bubkę to każą się wracać. Zapierdalasz przez ponad 1.5 km by zabrać to pierdoloną fioletową bubkę i z powrotem na miejsce na którym wcześniej byłeś.

Ludzie koło ciebie ogałacają ci krzaki. Kurwica cie bierze ale masz zaschnięte gardło przez brak wody. Nie możesz mówić co dopiero wyrazić swojej frustracji poprzez krzyk.

Powoli zbliża się koniec. Upragniony koniec harówy. Syzyfowej, gównianej pracy. Zbiegamy z pola. Nasza radość nie trwa długo. W głowie pojawia się myśl że następnego dnia znów zawitasz do tego piekła.

Wracamy, padamy na łóżko. Upragniony sen!!!



Do wszystkich czytelników! Jeśli też pracujecie w czasie tych wakacji to zachęcamy do podzielenia się wrażeniami i przeżyciami związanymi z wykonywaną czynnością. : )


piątek, 12 lipca 2013

I

Tu Alex i Sora 
Wydałyśmy wszystko na swoje zachcianki. Po znacznym spadku grubości portfela, byłyśmy zmuszone  do ogranięcia się, zlezienia z łóżka i poszukania roboty. Było to, dobra  nie chcecie wiedzieć jakie to było bo sama nie chce tego pamiętać. Odstawiłyśmy sushi, dieta wysoko białkowa zmieniła się w dietę węglowodanową, koniec z restauracjami, wyjazdami, samolotami i prywatnymi odrzutowcami.... Dobra przesadziłam. Heh.
Pierwszą podjętą przez nas pracę było zbieranie granatowych bubków. Ajjjjj przepraszam. To nie praca to obóz kurwa.

Zaczyna się :
Godzina 3.30
Oezu co to dzwoni?! TO JUŻ ?! Teraz? Zaraz? Co to do kurwy nędzy ma być?! Gdzie ten zasrany telefon ?!!
O jest te gówno... Która?!!!! O.o wft ?
Dobra ... wstajemy. Czaicie? bo ja nie ...
Godzina 6.00
Makijaż gotowy, strój kąpielowy jest,bluzka na ramiączkach jest i krótkie gacie są.. No bo ma być w końcu 30 C. Opalimy się i nie będzie potrzebne solarium.. .... Taa  ni solarium ni sauny do cholery ... Dla osób chcących poczuć się jak pomidory w szklarni, zapraszamy! Darmowe przeżycia gwarantowane.
Godzina 7.26
Mam dość. Po prostu.
Godzina 8.59
Jestem w buszu. Zgubiłam Sorę, telefon padł, neta nie ma. Nie wiem, umrę. Umrę. Ja umieram ... Gdzie jest woda? Wody, WODY!!!
Godzina 10.15
Umarłam? Już, już? skończyłam? A nie ... widzę te zasrane, jebane, niebieskie bubki. Ja chyba już chce umrzeć.
Godzina 12.36
Sora! Soraaa! SOORRAAAA! Gdzie ty jesteś?!
19 krzaków  i 4 rzędy dalej:
- Aleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeex?! To ty? Gdzie ty leżysz pipo?
Godzina ... NIE WIEM KTÓRA !
Ktoś się ze mnie śmieje.. Nie wiem dlaczego. Tak patrzy zagląda..
Godzina 14:41
MÓJ MAKIJAŻ! WSZYSTKO PŁYNIE. Ja biedna. Cóż robić? Schowam się.. Nikt mnie nie zauważy.. Oh nieee.. zauważyli. Nigdy tu nie wrócę..
Godzina 16:54
Jeeszcze tylko godzina.. Tylko godzina.. GODZINA!
Godzina 17:58
KONIEC! Przeżyłam.. jebane granatowe bubki. Rzygam nimi. Jestem głodna i zmęczona. Mam poparzenie trzeciego stopnia. Zebrałam pierdylion tych gówien. Nie żartuje.. tylko kilkanaście punetek. E tam. Chodź. Nie wiem jak przeżyję cały miesiąc... Umrę. I będzie na nagrobku: Zabiły ją granatowe bubki i jebane słońce. Oezu. Za jakie grzechy -.-

Dzisiejszy dzień tak miną. Tu będziemy pisać o tym jak się zarabia piniondze w Polsce. Jak ciężko jest spełniać marzenia, gdy chce się samemu zarobić na nie.

Love,
Alex&Sora <3

czwartek, 11 lipca 2013

Work hard

Zaczynamy! 

To będzie blog o spełnianiu swoich marzeń, niekiedy poprzez ciężką pracę. Duża dawka sarkazmu. Niekiedy będzie śmiesznie, ale z naszym poczuciem humoru to raczej żałośnie. Tak. 

Enjoy!