poniedziałek, 15 lipca 2013

III

Tu Alex&Sora

Kolejny dzień w obozie. Dzisiaj powinni nam płacić na przebyty dystans a nie za kg. Najpierw spod chłodni zabrałyśmy się fartem jeepem z jakąś dziewczyną i jej tatą. Potem już nie było tak dobrze, bo musiałyśmy przejść przez 3 błotniste pola. Każde wielkości boiska do futbolu amerykańskiego!

Gdy już w końcu cudowne, zajebane szefostwo się zdecydowało na który najbardziej zjebane pole nas wysłać to był już 10! I jak miałam wyrobić swoją normę 20 punetek?! Potrzebuję na to co najmniej 10 h, bo moja przerwa trwa 2 x po 30 min a nie 1 x po 30 min. Tak się nie da.

Nie wiem ile zarobiłam. Mam już na swoim koncie. Aż! 63 punetki! To mega dużo. Biorąc pod uwagę, że nigdy nie pracowałam fizycznie. Tia..

Na polu 'zakrytym' nazwanym przez szefostwo 'krainą borówek' (noż kurwa ich mać, co za debil takie nazwy wymyśla, trzeba być psychicznie chorym) mogliśmy doświadczyć licznych wodospadów. Było by przyjemnie. Nawet bardzo przyjemnie oczywiście w innych okolicznościach (if you knew what i mean ;) ).
Niestety ni stąd ni zowąd, nagle stawałaś się (bądź stawałeś C:) mokry. Jest zimno. Masz gęsią skórkę. Ludzie Cię wkurwiają. Czasem jak na nich tak patrzę to myślę czy przypierdolić im krzesłem czy owinąć drut kolczasty wokół szyi..

A jeśli już o drucie kolczastym mowa to patrzcie:


Tak. Drut kolczasty na polu. Żebyśmy nie spierdolili. Czułam/czuję/będę czuć się jak na zesłaniu na przymusowe roboty. Czyli robisz co ci każą, ale i tak robisz tak by mieli po dupie..

Zapomniałabym! Rano szliśmy kupkami na na te pole. Jak stado nierozumnych ludzi. Jak bydło na rzeź. Jakbyśmy dostali dożywocie na sybirze... Nie wierze w to co się dzieje w tym kraju. Trzeba z niego jak najdalej spierdalać.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz