piątek, 19 lipca 2013

VI

Sora i Alex

Drugi i ostatni dzień wolnego.
Pierwszy raz w życiu miałam ogromną ochotę pobiec do pracy i przepracować nawet 13 h. Oby tylko nie patrzeć na twarz tego kogoś. Niedobrze mi na samo wspomnienie o nim. Nie tylko mi. Al też go nie trawi. Gdybyście zobaczyli jej minę. Ta są bezcenne chwile.

Dzisiejszy dzień minął nam bardzo deszczowo. Mimo wszytko nie narzekamy. W szczególności Al. Mogła dziś spędzić trochę czasu z Marco. Spotkałyśmy go w czasie przejażdżki rowerowej. Kidy się rozpadało to dostałyśmy nieodmowne zaproszenie aby do niego pojechać i zaczekać aż się rozpogodzi. Z naszej strony nie było żadnego sprzeciwu. Z reszta kto by odmówił przystojniakowi który ma wzrok jak u szczeniaka ? No własnie : ). Marco nie jest jak lalusi który bardziej przejmuje się swoim wyglądem niż niejedna dziewczyna lub niewiele mu brakuje do wyglądu dziewczyny. Fajny, inteligentny, przystojny i umięśniony z niego chłopak a przede wszystkim nie udaje kogoś kim nie jest i ma osobowość. Zapomniałam wspomnieć, robi przepyszną herbatę. Żałujcie że nie mogliście jej spróbować. Była wyśmienita.

Posiedziałyśmy u niego chyba z 5 h w tym czasie rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Nie będę zdradzać jakich : P. Trochę prywatności musi być.

Wróciłyśmy do domu. Alex padła od razu na łózko i zaczęła dziwnie chichotać. Zaczynam się trochę obawiać o jej stan umysłowy bo nie od dziś wiadomo że miłość to uczucie które nie jednego doprowadziło do szaleństwa. . . .  Zresztą chyba nie mam się o co martwić, ona nie może być bardziej szalona niż jest. Dlatego tak dobrze mi z nią : )

Dobra to na tyle. Większość dnia jest wielką tajemnica. : )

Trzymajcie się.
Pozdrawiam Sora



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz